Czasami dopada nas rzeczywistość. Dziś przybrała kształty rozrzuconych
wszędzie ubrań i ogólnej przedwyjazdowej paniki.
Po raz kolejny zaskoczyło mnie męskie podejście do życia, tym razem autorstwa mojego rodzonego Ojca. Nie napiszę tu nic
odkrywczego, sprawa omawiana była już tysiące razy, ale za każdym razem
zadziwia tak samo.
Wszyscy wiemy jak to wygląda – facet wrzuca losowe ubrania do walizki i jest
gotowy. Wychodzi z domu triumfalnie spoglądając na zegarek, podczas gdy Ty w
panice dopinasz torbę, zdzierając przy tym starannie nakładany lakier i łamiąc
paznokcie.
O dziwo na miejscu zawsze okazuje się, że to on wziął wystarczającą ilość
rzeczy, niczego mu nie brakuje i nawet udało mu się w miarę ogarnąć stylówę. A
Ty, mimo że od tygodnia śledziłaś prognozy pogody i czytałaś tematyczne fora,
zabrałaś oczywiście niewłaściwe buty i cały wyjazd spędziłaś w jednej bluzie,
tęsknie zerkając w stronę koronkowych topów.
Mężczyźni wyjeżdżają na urlop już odprężeni, z nonszalanckim wyrazem twarzy i symbolicznym 3-dniowym zarostem.
Kobieta zaczyna się stresować kilka dni
wcześniej i stres ten potęguje się jeszcze wraz ze zbliżaniem się terminu
wyjazdu. Trzeba spakować dziecko. Jakie ciuchy? Ile zapasowych? Co do jedzenia
na podróż? Co do samochodu/samolotu, żeby się nie nudził? Znowu wyrósł z butów! Nie ma
dmuchanego żarłacza i maski z rurką! Bierzemy jakieś zabawki? Nie
wszystkie, zaklinam Cię, nie zabierzemy kartonu Lego!
Najgorszy jest jednak „Bikini Check-In”. Każda to robi, żadna się nie
przyznaje.
Niby widzimy się nago na co dzień, ale przedwyjazdowe oględziny to
zupełnie co innego. To precyzyjny skaning ciała – centymetr po centymetrze.
Rozciąganie, ugniatanie, wciąganie, wypinanie.
Po oględzinach - klasyczne fazy. Najpierw rozpacz i olaboga. Potem gniew –
na siebie i producentów czekoladek, żelków i pizzy. Później faza wyparcia,
czyli nieudolna próba podjęcia działań na nutę „luzik, zrzucę te 3 kilogramy w
3 dni” lub „nie jest jeszcze tak źle, pokazywali w telewizji gorsze przypadki”.
Dzień przed wyjazdem - pogodzenie się z losem.
Kobieta godzi się z losem
spędzając 3 godziny w łazience. Torturuje się pillingiem, pumeksem i maszynką do golenia. Potem oczywiście
samoopalacz i kolorowe lakiery na pazurach – że niby wyluzowane, w swobodnym
nastroju jedziemy. Kiedy już wszystko wyrwiemy, wytniemy i wygładzimy, pakujemy
do torby pareo albo przysięgamy sobie że w ogóle nie będziemy wynurzać się z
wody. Po co ludzi straszyć.
Jadę na urlop. Do Grecji, na Zakynthos. W przyszłym tygodniu nie będzie tekstów, ale może uda mi się coć wrzucić na fejsa. Do zobaczenia za tydzień :*
U mnie zawsze nerwówka. Bo kantor. Bo walizka się nie domyka i tak własnie tak, muszę zabrać piętnaście sukienek na osiem dni. Bo muszę. I 19,9 kg jak co roku, nie nic nie wyjmę, i schowaj do siebie to żelazko. Tak, żelazko też potrzebuję. Pośpiesz się!!! Aaaaaaa!!!!
OdpowiedzUsuńDobrze, że już po urlopie ;-) ;-) ;-)
hahahah :D coś jakby brzmi znajmo ;) Do fazy bikini dodałabym kompulsywne szukanie nowego stroju na plażę, bo zeszłoroczny jest nie teges, ale się go pakuje zapasowo jakby przyszło tsunami i zabrało z balkonu to nowe. A potem nagle sie okazuje, że to strae dobrze leży i w zasadzie człowiek się siebie czepiał bóg wie po co.. Magia urlopu. Zrelaksujesz się, wyspisz to i na siebie spoglądasz przychylniej :)
OdpowiedzUsuńchyba jestem facetem:P
OdpowiedzUsuńBardzo życiowy wpis! Też miałam niedawno jechać na wakacje, ale niestety okazało się, że stan zdrowia mojego psa gwałtownie się pogorszył. Prawdopodobnie ma on cukrzycę, dlatego będę musiała wybrać się z nim do weterynarza i zainwestować w leczenie.
OdpowiedzUsuńBardzo dawno nie byłam na urlopie, ale nic nie szkodzi, bo za niedługo szykuje mi się wycieczka firmowa z mojego biura. Nie umiem się doczekać, ale mimo wszystko trochę się stresuję. Zastanawiam się czego nie robić na wyjazdach integracyjnych.
OdpowiedzUsuńA zwiedzanie Niemiec? Czy warto tak - https://www.niemcy.busy.travel/ ? W sensie - busem? Jak to zorganizować, aby miało sens?
OdpowiedzUsuńDawno niestety nie byłam na urlopie, ponieważ jako właścicielka firmy mam niewiele czasu wolnego. Ostatnio mam też nowe zadanie, nad którym dużo myślę, a mianowicie jak zintegrować nowy zespół. Może w końcu wpadnę na jakieś rozwiązanie.
OdpowiedzUsuń