W poniedziałek rozpoczął się Międzynarodowy Tydzień Bliskości, zwany też „Tygodniem Noszenia”.
Niestety, nie będę mogła wziąć udziału w żadnym evencie. Mimo wyznawanych
zasad, nigdy jakoś nie integrowałam się ze środowiskiem, które zmieniło moje
spojrzenie na macierzyństwo. Dlatego postanowiłam wykorzystać okazję i
podziękować...
Jak zaczęła się moja przygoda z noszeniem?
Nie
pamiętam dokładnie momentu, gdy po raz pierwszy trafiłam na forum chustowe. Chyba pokierowała mnie tam dziewczyna z innego, ciążowego forum. To był mój pierwszy kontakt z tym
tematem – żadna ze znanych mi kobiet nie nosiła dziecka, nie przypominam sobie
nawet, żebym wcześniej w ogóle widziała chusty. Ale od razu poczułam, że dobrze
trafiłam.
Tu było inaczej
niż na innych forach. Było spokojnie i lekko. Wszystko wydawało się naturalne i
proste. Urzekła mnie atmosfera, solidarność i siła kobiet, które tam
pisały. Rozmawiały o rzeczach trudnych bez paniki, wierzyły w siebie – w siłę
swoich ciał i nieomylność instynktów.
I wierzyły w siebie nawzajem.
Zaskakiwała
mnie ich mądrość – piękna i czysta, pierwotna i stara jak ludzkość. Czytając
kolejne strony forum niemalże słyszałam miękki szept kobiecych głosów,
chwytałam blask setek źrenic, dalekie echo śmiechu dzieci.
Niewiele pisałam sama, wolałam przycupnąć gdzieś z
boku i posłuchać ich opowieści. I z każdą chwilą dojrzewać do własnej historii.
I miłości, która zmieniła moje życie.
Dziękuję...
Dzięki Wam moje macierzyństwo zyskało inny, głębszy
wymiar. Moje wspomnienia zawsze będą miały zapach Jego skóry i włosków, melodię
Jego oddechów i bicia naszych serc.
Dzięki Wam, bardziej niż kiedykolwiek, szanuję i
podziwiam kobiety. Te które były przed nami i te którym to my damy życie.
Dzięki Wam wiem, że jesteśmy silne. Wiem już, że matka
to nie coś miękkiego, ciepłego i bezkształtnego, ale niepohamowany, pierwotny
żywioł.
Dzięki Wam zawsze ufałam instynktom, a nie
profesjonalistom i lokalnym mędrkom. Nigdy tego nie żałowałam.
Dzięki Wam macierzyństwo dodało mi skrzydeł, a nie
zepchnęło na margines życia. Słyszałam huk oceanu nad brzegiem przepaści,
widziałam zbocza gór pokryte wrzosem i tańczące na falach delfiny.
Zwyczajne rzeczy stawały się niezwykle, bo On był tam
ze mną. Odkrywałam na nowo świat – kawałek po kawałku. Zakochiwałam się raz
jeszcze w dźwiękach i obrazach, bo patrzyły na nie również Jego oczy, słuchały
ich Jego małe uszka.
Dzięki Wam mogę dziś powiedzieć – niczego bym nie
zmieniła.
I tęsknię za ciężarem Jego ciała, bo niosąc go – niosłam cały świat.
Stella <3 co mogę więcej :)
OdpowiedzUsuńAch, Stella. W takie czułe struny trafiasz...
OdpowiedzUsuńNie używałam chusty, tylko miękkiego nosidełka, ale też nie siedziałam zamknięta w czterech (a nawet czterdziestu) ścianach, pokazywałam małej istocie co tylko mogłam. Góry poznał, jak miał 4 miesiące, morze - jak 5. Przed ukończeniem roku odbył pierwszą podróż samolotem, a kilka miesięcy później spędził 2 tygodnie na wyspie nieco większej niż Warszawa, na Oceanie Atlantyckim.
I już myślę o tym, co mu pokazać, gdy skończy 2 lata :)
Wow jak to pięknie napisane.
OdpowiedzUsuńGratulacje! Rewelacyjnie się Ciebie czyta:)
OdpowiedzUsuń56 yr old Systems Administrator II Deeanne Gallo, hailing from Val Caron enjoys watching movies like Comanche Territory (Territorio comanche) and amateur radio. Took a trip to Historic City of Sucre and drives a Ferrari 400 Superamerica. tutaj
OdpowiedzUsuń