To, ze Polska jest krajem
średnio nadającym się do życia, wiadomo nie od wczoraj. Średnio,
bo nie przesadzajmy - każdy bez zająknięcia wymieniłby gorsze
miejsca. Ale jeżeli za godzinę uczciwej pracy można kupić
wyłącznie chleb i litr mleka, to nie oszukujmy się - wywczasów u nas nie ma.
Polacy to ludek
elastyczny - w ciągu jednego pokolenia dostosowujemy się do wymagań
rynkowych, naiwnie wierząc ze w końcu będzie nam lepiej. I w ten
sposób wszyscy mamy wyższe wykształcenie i znamy angielski, bo
nasze Mamusie i Tatusiowie powiedzieli, ze w ten sposób można
zostać z zawodu dyrektorem i uciułać na sanatorium w Ciechocinku,
ba - nawet w Krynicy.
Szybko dociera do nas, ze
nie można mieć wszystkiego.
Nasi rodziciele mieli mieszkania, półki
sklepowe świeciły pustkami. Trzeba było się bić o papier
toaletowy i kolejkować za śmietaną.
My mamy hipermarkety i
cellulitis, stoimy w kolejkach po nowe ajfony, bijemy się o szpilki
Zary na wyprzedażach. Nie mamy własnych mieszkań. Bo powiedzmy
sobie prawdę w oczy - przez te 30 lat spłacania kredytu, mieszkanie
należy do banku. Nie wierzysz? Spróbuj nie zapłacić raty.
Nie potrafimy się z niczym i z nikim związać. Zmieniamy kraj zamieszkania, partnerów, przyjaciół, branże i styl życia. Stać nas na poświecenie dla firmy, nie stać nas na miłość. Stać nas na samochody, nie stać nas na dzieci.
Znieczulamy się modą i
małymi luksusami. Nie chodzimy już na wędrówki po lesie - oglądamy
National Geographic. Nie zdobywamy górskich szczytów – wspinamy
się po szczeblach kariery.
Jeśli jakimś cudem zakładamy rodziny, robimy to zbyt późno i byle jak.
Nie mamy siły
biegać po plaży i czasu by podziwiać zachód słońca.
Nie słuchamy instynktu,
słuchamy profesjonalistów. Profesjonaliści produkują mleko dla
naszych noworodków, wychowują nasze przedszkolaki.
Powtarzamy sobie, że
posiadanie dzieci jest słuszne i chwalebne, bo ktoś musi płacić
na nasze emerytury. Zapytani o miłość, śmiejemy się ironicznie i
pokazujemy rachunki za żłobek, angielski, balet i karate.
Bliźniaczo podobne do
siebie dni zlewają się w nijaką papkę. Budzik, poranny wyścig do
autobusu, pierwsza kawa w pracy, długie godziny robienia
idiotycznych rzeczy i emitowania sztucznego uśmiechu.
W ostatniej
chwili wpadasz do przedszkola, wściekły na pracodawcę, na
komunikację miejską i na przedszkole, że nie jest otwarte do
północy, bo może byś wtedy pożył jeszcze, odpoczął. A tu
przed Tobą zakupy ze zmęczonym, wściekłym jak Ty dzieckiem i
nienawistne spojrzenia ludzi, bo się drze i żąda lizaka i Twojej
uwagi.
W domu pranie, sprzątanie wgniecionych w dywan płatków
śniadaniowych, prasowanie ubrań na jutro, które będzie lepsze, bo
jakżeby inaczej?
Zasypiasz w trakcie oglądania kolejnego serialu o
szczęśliwych i bogatych ludziach, do których Ty sam wkrótce
będziesz należeć.
Ty albo Twoje dziecko, bo przecież to wszystko
dla niego, prawda?
Trafiłaś celnie w samo sedno. Boję się takiej rzeczywistości.
OdpowiedzUsuń21 years old Librarian Ellary Ducarne, hailing from Thornbury enjoys watching movies like "Christmas Toy, The" and Horseback riding. Took a trip to Ilulissat Icefjord and drives a Mercedes-Benz 540K Special Roadster. Polecane do przeczytania
OdpowiedzUsuń