Siedzieliśmy w studio nagraniowym - 4 kobiety i On. Gadałyśmy o upadku standardów, o płytkich, krótkotrwałych związkach. O zdesperowanych trzydziestolatkach i dziecinnych facetach. Śmiałyśmy się w twarz naszym obawom, porażkom, głęboko skrywanym marzeniom. I wtedy odezwał się On.
Powiedział tylko jedno zdanie, ale wszystkie wiedziałyśmy że więcej nie trzeba.
Wszystkie problemy w relacjach międzyludzkich wynikają z egoizmu.
Jesteśmy pokoleniem egoistów. Wszędzie i od wszystkich usłyszymy te same, pieszczące ucho farmazony.
Jesteś tego warta. Myśl o sobie. Stać Cię na więcej. Uwierz w siebie. Jesteś panem swojego losu. Rób to, co czyni Cię szczęśliwym. Biegnij za marzeniami.
Problem w tym, że to nie są i nigdy nie były prawdy uniwersalne.
Nie wszyscy będziemy szczęśliwi. Nie wszyscy odnajdziemy w sobie piękno. A nasze marzenia ktoś może spalić w jedną chwilę i dmuchnąć nam dymem w twarz.
Świat nie jest sprawiedliwy.
Ty marzysz o zrobieniu idealnej kreski na powiece. Ona marzy o jedzeniu dla swoich dzieci. Ty mówisz, że należy Ci się urlop. Oni pragną jednej, spokojnie przespanej nocy. Ty jesteś gwiazdą i wydajesz tysiące złotych na siłownię i catering dietetyczny. Oni umierają z głodu i nikt o nich nie będzie pamiętał.
Jesteś tym, kim jesteś czasami zupełnie przez przypadek.
Bo urodziłeś się pod właściwym niebem, we właściwym domu i we właściwym czasie. I ludzie szanują Cię na tyle, na ile wycenia Cię Twój szef i analityk bankowy.
Wiem coś o tym. Dawno temu ktoś wycenił moją pracę na 800 zł i zwracał się do mnie "ej, ty!". Miałam wtedy takie samo wykształcenie jak dziś i znacznie bardziej lotny umysł, bo nie było Facebooka i czytałam 2 książki tygodniowo. Byłam tą samą osobą, a jednak w oczach wielu ludzi nie zasługiwałam na szacunek. Dlatego nie byłam specjalnie zdziwiona kiedy ostatnio rozmawiałam z bezdomną, cuchnącą alkoholem kobietą o szumie informacyjnym i psychologii tłumu. Spotkałam już w życiu profesorów i celebrytów, których ta kobieta wielokrotnie przewyższała inteligencją i elegancją mowy. Ale cały świat plunie jej w twarz, a ich postawi na piedestale.
Codziennie mijamy takich ludzi skupieni na własnych problemach. Problemach i potrzebach generowanych przez media i nasz własny, wrośnięty w serca egoizm.
A czasem wystarczy tak niewiele. Wystarczy choć na chwilę zapomnieć o sobie. Wpuścić kogoś na swój pas ruchu, ustąpić komuś w kolejce, powiedzieć "co mam zrobić, żebyś był szczęśliwy" zamiast jęczeć nad swoim nieszczęściem.
Chcemy, żeby było nam dobrze. Chcemy mieć święty spokój. Chcemy, żeby ludzie nas lubili. Żeby nas kochali.
Dlatego nigdy nie będziemy prawdziwie szczęśliwi.
Swietny tekst!
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis!!! Puszczam go dalej! Taka prawda cała o nas..:(
OdpowiedzUsuńNie jesteśmy pokoleniem egoistów. Jesteśmy gatunkiem egoistów. Zawsze byliśmy. I pewnie zawsze będziemy.
OdpowiedzUsuńTo, że jesteśmy egoistami nie jest żadną nowością, tak było od wieków i tak zostanie na zawsze. Poza tym niezależnie od tego gdzie się urodziliśmy możemy wiele osiągnąć, jest wielu ludzi, którzy wyrwali się z sytuacji teoretycznie beznadziejnych.
OdpowiedzUsuńRacja. Nie da się nic dodać. Wpis - ideał!
OdpowiedzUsuńMądry post. To prawda, że nie wszyscy będą szczęśliwi i że bardzo często stajemy się kimś z przypadku. To między innymi dlatego samą siebie mam za niezłą szczęściarę :) (http://dreamyana.blogspot.com/2014/07/jestem-szczesciara.html)
OdpowiedzUsuńZ tym, że jesteśmy pokoleniem egoistów i to stanowi nasz kluczowy problem, też się niby zgadzam, ale osobiście też uważam, że ten egoizm jest nam (szcególnie dzisiaj) bardzo potrzebny i jak tylko jest egoizmem zdrowym, to wcale nie wyklucza wartościowych i głębokich relacji - wręcz przeciwnie, czyni je o wiele bardziej ciekawszymi. Dla mnie największym problemem są ludzie, którzy swojego własnego egoizmu nie są świadomi - a warto zaznaczyć, że jestem zdania, że eogistą nie tylko jest, ale wręcz powinien być każdy. Pod warunkiem, że będzie to egoizm zdrowy tj. w odpowiednim stopniu otwarty na drugiego człowieka. I koniecznie w myśl zasady "żyj i dać żyć innym".
Nie wiem czy to co napisałam robi sens - pewnie wrócę do tego kiedyś szerzej u siebie na blogu, bo to jeden z tematów który bardzo, bardzo mnie zajmuje :)
Pozdrawiam :)
Ale życie to sinusoida, czasem słońce czasem deszcz, musimy się z tym oswoić :) Ciekawy blog!
OdpowiedzUsuńJuż to pisałam na fb ale tu też podrzucam: jesteś tym, kim jesteś ZAWSZE przez przypadek. To że masz własne mieszkanie (choćby na spółkę z bankiem), to że masz wykształcenie i dobrą pracę - to nie dlatego, że na to zasłużyłeś, czy zapracowałeś. To w dużej mierze szczęście. Szczęście, że urodziłeś się w kraju europejskim, szczęście, że rodzice cię kochali i poświęcali ci czas, szczęście, że mogłeś pójść na studia, itd. itd. To nie jest tak, że wystarczy ciężko pracować i mocno się starać i cały świat będzie u naszych stóp. Tak się dzieje prawie zawsze przez przypadek.
OdpowiedzUsuń58 yr old Sales Associate Douglas O'Collopy, hailing from Lacombe enjoys watching movies like Parasite and Vehicle restoration. Took a trip to Historic Area of Willemstad and drives a Beretta. moja odpowiedz
OdpowiedzUsuń